Cover by John Harman |
Nowa trylogia o małpach wyrasta na doskonały cykl i godnie zastępuje starszą wersję (jestem nieobiektywny bo największą słabość mam do wersji Tima Burtona). Wojna o planetę małp stara się wręcz o laur filmu bardziej mądrego niż powinien być wakacyjny blockbuster. I jest takim powrotem do punktu wyjścia, próba opowiedzenia tej samej historii. Małpy znowu, tym razem ostatecznie muszą się wyrwać z niewoli. Co prawda mamy tu kalkę kina wojenno-obozowego, mamy kolejnego szalonego pułkownika, mamy cierpienie i poświęcenie, zdradę i nawrócenie, epidemię, która mutuje, jest nawet mini wojna z użyciem ciężkiego uzbrojenia. Ale odnoszę wrażenie, że planecie jest obojętne kto nią będzie władał. Przecież byle lawina może zabrać wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz