niedziela, 10 maja 2020

Refleksy #36


Szału nie ma, więcej się działo w serialach ale to już chyba taki trend, nie wynikający już nawet z tego, że zamknięto kina. Do tego nie bez uwag.
Ozark - trzeci sezon chyba okazał się lepszy fabularnie od swojego poprzednika i zdecydowanie wkracza w czwarty
Co robimy w ukryciu - przezabawny i oryginalny film Jemaine'a Clementa i Taika Waititi z 2014 r. kontynuowany jest w serialu, którego akcja przeniosła się do USA. Tym razem poznajemy losy wampirów z amerykańskiego Staten Islands w paradokumentalnej formule i niezwykle uroczej formie.
Devs - ostatecznie okazał się rozczarowaniem i nie przeskakuje wcześniejszych produkcji Alexa Garlanda. Meandrując między ograną kryminalną intrygą a próbą przedstawienia wizjonerskiego odkrycia, wręcz boskiego pierwiastka wykrzesanego przez kwantową maszynę, pozostaje jedynie przy tej próbie.
Westworld - drobi w miejscu i przeciąga niepotrzebnie swój finał kradnąc nam czas
Homeland - wysoką ocenę ostatniego już sezonu tej świetnej serii zaburza samo zakończenie, takie trochę z innej bajki ale rozumiem, że twórcom żal było zamykać te drzwi.
W sieroctwie po szpiegowskich opowieściach trafiłem na Faudę, izraelski serial w sensacyjny sposób opowiadający o trudnych relacjach między Żydami a Palestyńczykami. Momentami nieco melodramatyczny i nie tak solidny jak Nasi chłopcy ale i tak dobry.
Kierunek noc - europejska produkcja opierająca się na pomyśle ze Starości aksolotla Jacka Dukaja*. W filmowej wersji promieniowanie słoneczne zabija ludzkość. Grupa osób na pokładzie porwanego z Brukseli samolotu próbuje uciec pozostając w ruchu w strefie nocy. Dynamiczne chociaż dalekie od prozy Dukaja, dużo fabularnych mielizn i bohaterowie, których trudno polubić. Jednak sekunduję kontynuacji.
Dżentelmeni - Guy Ritchie'go najnowszy film to oczywista  kopia jego najlepszych filmów ale co z tego jak zrobił to w rewelacyjny sposób. Mogę być nieobiektywny bo i Aladyn mi się podobał.
Pierwszy reformowany - Paul Schrader. Ethan Hawk jako duszpasterz tytułowego Kościoła próbuje pomagać swoim owieczkom sam grzęznąc w problemach. Jednak głos przeciwko życiowym ekstremizmom.
Zew krwi - Chris Sanders. Wszyscy narzekali, że Buck, pies który poczuł zew, jest figurą CGI jakby nie zauważając, że praktycznie cały film został stworzony komputerowo. Jak większość z Londona, krzepiące
Bad Boys. For life - Adil El Arbi i Bilall Fallah. Za starzy by się nudzić. Will Smith (Mike Lowery) i Martin Lawrance (Marcus Burnett) po latach powracają jako duet skazanych na siebie policjantów. Udowadniają, że stara szkoła nadal nie jest staromodna.
Człowiek, który zabił Hitlera i Wielką Stopę - Robert Krzykowski. Bardzo lubię patrzeć jak gra Sam Elliot. Może to spokój, którym emanuje a może tembr głosu sprawiają, że filmy z jego udziałem dostają u mnie punkt więcej do oceny. Jednak trochę niedoceniony film o złożonej na ołtarzu Historii miłości.
Spiderman: Daleko od domu - Jon Watts. Europejskie wakacje Petera Parkera wyglądają prawie jak w krzywym zwierciadle. Restart serii z Tomem Hollandem ogląda się jak zwykle bardzo dobrze.
Platforma - Galder Gaztelu-Urrutia. Hiszpański dystopijny thriller wyglądający jak połączenie Cube z Snowpiercer przypomina bardziej niedawną ekranizację J.G. Ballarda - High-Rise (Wieżowiec). To brutalna przypowieść o klasowych nierównościach, w które wpędzamy się często sami
Laleczka - Larsa Klevberga to nowa wersja Laleczki Chucky z 1988 r. Chwalą za umiejętne żonglowanie klimatem i uwspółcześnieniem tej historii. Może i tak, mnie nadal zadziwia, że ktoś chciałby kupić tak okropną lalkę
Przeczytane w tzw. międzyczasie
Żywego ducha - Jerzy Pilch. W tym charakterystycznym czasie przypomniałem sobie o tej niewielkiej książeczce i zajrzałem do niej szukając praktycznych rozwiązań w poradnikowym stylu "Jak przetrwać w..." Jednak nie znalazłem. Pomysł jest tyle wyśmienity co już eksploatowany. Główny bohater pozostaje na świecie sam. W jego otoczeniu, bliższym i dalszym, jak w tytule, żywego ducha. To alter ego pisarza, więc już człowiek niemłody, doświadczony, mający co wspominać i czego żałować. Proza refleksyjna, trochę rozliczeniowa, z bohaterem wspominającym wiek męski-zwycięski w stylu inteligentów z filmów Marka Koterskiego.
Nasze imię Legion, nasze imię Bob - Dennis E. Taylor. Fantastyka na tyle dowcipna, że pomimo science (sondy von Neumanna) przypomina stylem i lekkością Harry Harrisona. Główny bohater po swojej nagłej śmierci budzi się po latach do życia jako zdigitalizowany umysł mający wspomagać funkcjonowanie SI. W wyniku wrodzonej inteligencji, umiejętności analizy i nauczania szybko awansuje w nowej rzeczywistości. W tłumaczeniach cześć druga i bodajże trzecia.
Na posterunku - Jan Grabowski. W podtytule - Udział polskiej policji granatowej i kryminalnej w zagładzie Żydów. Wstrząsające świadectwo nie tylko kolaboracyjnego charakteru tej formacji ale i społecznego antysemityzmu będącego normą a nie wyjątkiem w okupowanej Polsce.

* arcyciekawy esej Jacka Dukaja w ostatnim Magazynie świątecznym Gazety WyborczejTak wymienia się rdzeń duszy o tym, że kryzysy takie jak ten obecny, związany z pandemią, to więcej szans niż zagrożeń dla ludzkości