zdjęcie własne |
Capote ten literacki reportaż, dzieło swojego życia, nad którym pracował kilka lat, wydał w 1966 r. To rzecz dzisiaj nadal zaskakująco nowocześnie napisana i pomijając pewne historyzmy w jej tłumaczeniu, wyśmienita w czytaniu. Precyzyjna i przemyślana rekonstrukcja zdarzeń, obiektywizm autora i różnorodność wykorzystanych relacji tylko bardziej nas angażują w lekturze. Można jedynie snuć rozważania jak recepcja tej crime story miała wpływ na kształt podobnych zbrodni, tych autentycznych ale przede wszystkim tych wymyślonych na potrzeby amerykańskiej popkultury.
Po latach pojawiły się zarzuty, podobne do tych formułowanych wobec Ryszarda Kapuścińskiego, o podkolorowanie kilku faktów, inne rozłożenie akcentów i promowanie innych niż w rzeczywistości bohaterów. Trochę to nadmuchane problemy gdyż wynikają np. z próby sprzedania tej historii przez rodzinę jednego z agentów biorących udział w śledztwie, która uważa, że jego rola została pomniejszony a szczegóły wypaczone, itp. Z końcem 2012 roku doszło do ekshumacji szczątków sprawców zbrodni. Współczesne metody badań, głównie genetyczne, miały umożliwić sprawdzenie podejrzeń, że tuż przed zatrzymaniem popełnili oni jeszcze jedną podobną zbrodnię. O zabiciu czteroosobowej rodziny Walkerów na Florydzie wspomina przecież Capote w swojej relacji, już wtedy pozostawiając otwarte pytanie o jej sprawstwo. Nie natrafiłem na informacje o efektach tych badań, założyć więc można, że albo metody nie można było zastosować albo Hickock i Smith nie byli jej sprawcami.