niedziela, 29 lipca 2018

Świat to samotna wyspa

Zdjęcie wydawca
Wyspa - Sigríður Hagalín Björnsdóttir. Islandzkie postapo, które swoją formą  przywołuje Drogę Cormacka McCarthy'ego. Łatwo sobie wyobrazić, że islandzki początek końca jest opisem poprzedzającym amerykańską historię. Jednak Björnsdóttir nie ogranicza się do losów jednostki a wręcz pokusił się na opis funkcjonowania całego państwa. Pomogło, że to państwo jednak niewielkie i wyspiarskie a kronikarzem jego upadku zostaje wpływowy dziennikarz. Pewnego dnia Islandia okazuje się odcięta od świata. Nie znamy przyczyny tej izolacji i nie wiemy czy jest to globalny problem. Możemy tylko podglądać życie na tej północnoatlantyckiej wyspie na przestrzeni około roku po odcięciu jej od świata. A poczynione obserwacje są wyśmienite społecznie i politycznie, i przerażająco trafne w kontekście bieżących nastrojów w Europie. Rząd próbuje w tej nieoczekiwanej sytuacji zorganizować życie obywateli aby uniknąć chaosu i anarchii ale w miarę postępującego kryzysu coś zaczyna się w słusznych skądinąd pomysłach wypaczać. Przez moment nawet podejrzewałem, że pod nazwiskiem pisarza ukrywa się jakiś polski twórca (bo przecież już raz tak było) gdyż opis prowadzonej na wyspie inżynierii społecznej jak żywo przypominał niektóre krajowe eksperymenty polityczne. Głównie te z pojęciami Naród, Suweren, Jedna Drużyna, Naprzód, Obcy. Ale nie, my nie jesteśmy tak oryginalni. Björnsdóttir po prostu uważnie obserwuje świat i zauważa jego pęknięcia, które pod różnymi szerokościami geograficznymi wyglądają całkiem podobnie. I cyklicznie lubią się powtarzać. Niewielka to książeczka, do przeczytania w kilka godzin. Zapamiętacie ją jednak na dłużej.

środa, 25 lipca 2018

Przeżyć wakacje

Zdjęcie wydawca
Żmijowisko - Wojciech Chmielarz. Skoro to lato to jedziemy na letnisko. Letnicy Chmielarza to specyficzna grupa osób, raczej z dużych miast, spędzających urlop, zamiast na wypasionych zagranicznych wczasach, gdzieś wśród jezior zagubionych na Pomorzu, w tytułowej osadzie, której nazwa bardzo pasuje do splątanych emocji wiążących stałych i sezonowych mieszkańców tego miejsca. Wszystkich poznajemy na trzech planach czasowych nazwanych przez pisarza - wtedy, teraz, pomiędzy a sytuacja wyjściowa jest dosyć dramatyczna. Podczas letniego wypoczynku znajomych  w gospodarstwie agroturystycznym bez śladu ginie młoda dziewczyna, córka jednego z małżeństw. Poszukiwania nie doprowadzają do jej odnalezienia i po roku w to samo miejsce wraca jej ojciec zdeterminowany by odnaleźć córkę. Jednak sprawą jest zainteresowany nie tylko on...
Wojciech Chmielarz, który jest utytułowanym twórcą polskiego kryminału, w historii tej stara się pokazać trochę inny kontekst, uciekając jak tylko się da od jej kryminalnego aspektu. Stawia na pokazanie rodziny w obliczu dramatu utraty dziecka i jej otoczenia, przyjaciół, znajomych i osób całkowicie obcych, na których zaginięcie to ma wpływ. Pokazuje rolę mediów w kształtowaniu obrazu społecznie ważnych zjawisk, opisuje kulturę korporacyjną i świat celebrytów, z którymi związani są główni bohaterowie. Oczywiście psychologia, którą wykorzystuje Chmielarz, jest stosownie dobrana do lekkiej w założeniu wakacyjnej lektury. Nie utoniemy w niej ale też możemy mieć wrażenie dotykania naprawdę ważnych rzeczy. A ilekroć irytowałem się w czasie czytania na jakieś rozwiązanie fabularne od razu przypominałem sobie autentyczne historie - zaginięcie nastolatki w Trójmieście, brutalne zabicie rodziców przez syna i jego zakochaną w poezji dziewczynę, grzechy pewnego dziennikarza telewizyjnego, zaniedbania w kryminalnych śledztwach, prowincjonalny i wielkomiejski folklor. Chmielarz w sumie na takich autentykach oparł swoją opowieść dodając współczesną obyczajowość i odrobinę polityki. Czyta się to nieźle, intryga jest sprawna i momentami można czuć się zaskoczonym. Brak liniowości fabuły zmusza do skupienia i czujności w trakcie lektury. Dosyć oryginalnym rozwiązaniem jest oparcie tej historii na głównej bohaterce, ciemnoskórej telewizyjnej osobowości z ambicjami, Polce o nigeryjskich korzeniach. Postać wyraźnie stworzona w opozycji do pozostałych bohaterów jest jednocześnie autentyczna i nie przeszarżowana. To mnie w sumie najbardziej zaskoczyło w tej powieści. Kto chętny na agroturystykę? 

środa, 11 lipca 2018

Tramp, prawie klaun


Zdjęcie wydawca
Outsider - Stephen King. To najlepsza książka Kinga, tego lata. Chciałbym napisać, że najlepsza od lat ale nie mam na tyle odwagi by głosić taką tezę. Poziomem nie odbiega od Pana Mercedesa (w zasadzie trylogii, którą otwiera) czy Joyland co pewnie będzie bardziej zaletą niż wadą dla jego czytelników. Wierzę nawet, że spodoba się bardzo tym, którzy cenią najbardziej To. Wyobrażam sobie, że King na pomysł tej fabuły wpadł pomagając w ostatniej ekranizacji opowieści o Pennywise. Nie przypadkiem jest bardzo filmowa i stanowi gotowy scenariusz np. serialu zgodnego z wizją pisarza. Tradycyjnie dla niego akcja powieści umieszczona jest w spokojnym amerykańskim miasteczku, którego wakacyjną atmosferę burzy zbrodnia niesłychana. Zostaje brutalnie zamordowane dziecko a wszystkie ślady zebrane przez lokalną policję wskazują szybko na sprawcę. To miejscowy nauczyciel i trener sportowy młodzieży, osoba powszechnie lubiana i szanowana. Niby nie takie rzeczy w życiu się dzieją ale szybko się okazuje, że policja mogła popełnić błąd w ocenie sytuacji, który będzie miał wpływ na życie lokalnej społeczności i wszystkie główne osoby dramatu.
Gdzieś do połowy książki mamy bardzo sprawny procedural, w którym poznajemy zawiłości amerykańskiego śledztwa, działania służb oraz wymiaru sprawiedliwości, dążących do wyjaśnienia sprawy i ukarania winnego. Gdy wszystko się posypie opowieść prokuratorsko-policyjna zamieni się z wolna w rasowy horror. Najtrudniejszy jest ten moment przejścia kiedy to z kryminalnej w sumie historii musimy przeskoczyć w opowieść o czymś nadnaturalnym. King jest mistrzem i jego próby zracjonalizowania nieracjonalnego skutecznie pomogą nam zawiesić naszą niewiarę na kołku. Oczywiście wszystko w ramach konwencji. W pewnym momencie marzyłem by całość poszła w kierunku takiej mistyki jaką dane nam było poznać podczas śledztwa True Detective, tym bardziej, że i King spogląda w ciemne rozgwieżdżone niebo, przekonując, że wszechświat jest nieskończony i by istniało zło absolutne musi istnieć i dobro podobnej wagi. Nie, jednak King pozostał Kingiem i dążymy do z góry zaplanowanego finału, który wielokrotnie już widzieliśmy. Irytuje momentami dydaktyzm mistrza i nachalny product placement, jednak strony dodatnie przeważają nad ujemnymi. Przywitajcie się, koszmar tego lata nazywa się Outsider.

piątek, 6 lipca 2018

Przyjechało amerykańskie wojsko

Zdjęcie wydawca
Nocna runda - Lee Child. Korzystając z atmosfery lata a głównie walcząc z czytelniczym lenistwem sięgnąłem do przygód emerytowanego amerykańskiego żandarma - Jacka Reachera. To już dwudziesty drugi tom opowieści o tym samotnym wilku, który często w przypadkowych podróżach po USA (chociaż nie tylko), zmuszony jest rozwiązywać różne problemy natury, rzekłbym, kryminalnej. Jak wierzą jego przeciwnicy problemy te mogły nie istnieć dopóki nie pojawił się Reacher. Wcześniej nie czytałem Lee Childa ale to nie pierwsze spotkanie z Reacherem. Znam go z kreacji filmowej w wydaniu Toma Cruise'a. Dwa filmy, które obejrzałem - Jednym strzałem - Christophera McQuarrie, który mi się bardzo podobał oraz Nigdy nie wracaj - Edwarda Zwicka, który podobał mi się już dużo mniej, pozwoliły szybko wczuć się w klimat powieści i powitać już trochę znanego bohatera. Oczywiście filmowy Jack Reacher fizycznie odstaje od swojego powieściowego pierwowzoru (w książce to potężny facet w rodzaju Dwayna "Rocka" Johnsona) ale skutecznie nadrabia te braki cechami charakteru, które do Toma Cruise'a pasują i są zgodne z jego aktorskim image. W Nocnej rundzie, Jack Reacher przypadkowo w małym miasteczku na szlaku swojej podróży, na wystawie lombardu dostrzega sygnet absolwenta West Point, uczelni wojskowej, którą sam ukończył. Jego zainteresowanie tym jak ten sygnet tam się znalazł, dlaczego został zastawiony rozpoczyna ciąg mniej lub bardziej zaskakujących zdarzeń. Akcja toczy się wartko, świat opisany jest raczej męskiego rodzaju, kobiety kreślone są z sympatią ale to drobne i wymagające męskiego ramienia istoty. Jedna z nich stanie się osią całej fabuły. Jack Reacher tak jak jego filmowy odpowiednik, bywa irytujący swoją doskonałością ale jak już kupimy go, to na dobre i z całym inwentarzem.
To umiejętnie skonstruowane czytadło przemycające niepostrzeżenie dosyć ważne kwestie, w tym przypadku problem weteranów wojennych oraz przemysłu farmaceutycznego produkującego uzależniające opiaty. To Ameryka, której dokumentalny opis znajdziemy w szykowanej do wydania przez Czarne  - Dreamland. Opiatowa epidemia w USA - Sama Quinonesa. Świat opisany przez Childa to również Ameryka, którą mogliśmy poznać w czasie lektury Elegii dla bidoków - J.D. Vance'a czy w filmowej wersji - Trzech bilboardów za Ebbing, Missouri - Martina McDonagh. Ludzi z małych miasteczek, prowincji wielkich US, poharatanych przez życie ale dumnych i chcących żyć na własnych warunkach. To chyba dlatego bohater Childa, naturalizowanego przecież Amerykanina, cieszy się taką estymą samego Stephena Kinga. Król literatury popularnej, ten piewca amerykańskiej prowincji, jej uroków ale i demonów, zna dokładnie ten świat i zaludniających go bohaterów dnia codziennego. Nie obiecuję, że szybko wrócę do lektury opowieści o Jacku Reacherze ale tą podróż będę wspominał miło.

poniedziałek, 2 lipca 2018

Refleksy #19

Twój Vincent - Dorota Kobiela i Hugh Welchman. Polsko-brytyjska koprodukcja będąca kandydatem do Oscara w kategorii film animowany. Malowana w manierze dzieł van Gogha opowieść o ostatnich dniach artysty i jego tragicznej śmierci to artystyczny kryminał dla dorosłych, który nie miał żadnych szans z faworyzowaną ale i kierowaną do młodszego odbiorcy, Coco. Obydwa opowiadają przecież o artystach i ich cierpieniu.
Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć - David Yates. Eddie Redmayne silnie zlękniony nie patrzy w oczy. Dla miłośników twórczości J. K. Rowling, szczególnie Hogwartowego cyklu. Najważniejsze, że kasa się zgadza o czym świadczy część druga na horyzoncie.
Ciche miejsce - John Krasinski. Reżyser występuje ponadto w roli ojca roku. Wśród wielu naiwności na szczególną uwagę zasługują: gwóźdź, tony piachu i działająca pomimo apokaliptycznej inwazji elektryka. Byłby to dobry film familijny gdyby nie nadmiar złych przykładów jak nie należy postępować w rodzinie. Jego niewątpliwą zaletą jest czas trwania, minimalna ilość dialogów i jednak jakieś napięcie.
Jurrasic World: Upadłe królestwo - J.A. Bayona. Wracamy na Isla Nublar, z której po chwili, niestety, musimy się ewakuować do Kalifornii. Kontynentalna część przygód ekipy od jurajskich zwierząt wygląda przez to jak kolejna Noc w muzeum (Historii Naturalnej). Liczę na dłuższą pauzę.
The Lego Batman Movie - Chris McKay. Uśmiałem się do łez przy czym scenariusz tej animacji wydawał się inteligentniejszy od wielu aktorskich produkcji o Gacku czy innych superhero. Westworld - sezon drugi dałby się upakować w dwóch dodatkowych odcinkach sezonu pierwszego. A tak mamy jedynie ukłon w stronę domysłów widzów i koniec będący czymś na kształt Ex Machiny. Spektakularny finał Expanse potwierdza klasę serialu i należy się cieszyć, że porzucony przez stację SyFy zostanie przejęty przez Amazona.
No i mundial, sami rozumiecie, to tak jakby obejrzeć w miesiąc kilkadziesiąt pełnometrażowych, różnorodnych gatunkowo filmów z całego świata. Ale nie będę się wdawał w szczegóły.