niedziela, 12 kwietnia 2020

Zapętlony świat

Plakat reklamowy
Tales from the Loop - Tytułowa Pętla to zakład doświadczalno-teoretyczny usytuowany w mieście Mercer, niewielkiej osadzie gdzie wszyscy wydaje się znają i starają się nie interesować życiem innych. Mercer chociaż ulokowane jest gdzieś w USA urodą przypomina Skandynawię a czas, którym operuje są wczesne lata osiemdziesiąte. Nie jest to przypadkowe gdyż serial Amazona oparty jest na obrazach Simona Stalenhaga, szwedzkiego malarza i ilustratora, który łączy w swoich wizjach różne światy. To malarstwo podobne do tego jakie na naszym gruncie uprawia chociażby Jakub Różalski (w tym np. antologia Inne światy inspirowana jego obrazami). Stalenhag połączył design, modę i przedmioty z lat 70/80 ub.w. z artefaktami kojarzącymi się z przyszłością ale taką do wyobrażenia w drugiej połowie XX wieku. Efekt jest zachwycający nie tyle dzięki tej graficznej pomysłowości (proszę zapoznać się z jego projektem Electric State) ale połączeniu jej z tytułowymi opowieściami  o wpływie Pętli na mieszkańców Mercer. To melancholijne i liryczne sf przywołujące, z jednej strony radziecką fantastykę w typie opowieści  Kira Bułyczowa czy braci Strugackich a z drugiej, fantastykę amerykańską w duchu opowiadań Raya Bradburego. Może Mercer nie jest Wielkim Guślarem, jednak brak tu charakterystycznego dla Bułyczowa poczucia humoru, to jednak staje się miastem partnerskim swojego radzieckiego odpowiednika. Poetyckość, niespieszne tempo, czułość z jaką twórcy obdarzają swoich bohaterów wymaga od nas uruchomienia większej niż zazwyczaj cierpliwości ale i wrażliwości. Każdy z ośmiu odcinków buduje własną historię częściowo jedynie powiązaną z kolejnymi odcinkami. Całość zamyka klamra, która łączy wszystko tak jak chciałaby tego Pętla. Świat, który poznaliśmy wzbudza nasz niedosyt, pokazane zostały nam jedynie jego fragmenty, do tego wiele z nich jest nadal dla nas niezrozumiałych. Mam nadzieję na kontynuację, dla zapaleńców pozostaje jeszcze RPG w świecie Pętli.