wtorek, 1 sierpnia 2017

Zamiast syren

Zdjęcie własne
Nie mam nikogo w rodzinie związanego z Powstaniem Warszawskim, nie mam specjalnych związków ze stolicą, żyję na prowincji rubieży tego kraju, daleki od warszawocentryzmu. Niemniej jakiś szczególny przymus wewnętrzny (imperatyw moralny?) raz do roku każe mi dłużej patrzeć w kartkę z kalendarza i skupić się w tych wakacyjnych, urlopowych i przeważnie gorących dniach na tym Wydarzeniu. Mam swoje zdanie, wyrobione na podstawie lektur, dokumentów czytanych i oglądanych, prozie i poezji, o tym dramacie. Wykorzystanej i zabitej młodości, bohaterstwie i zagładzie miasta, śmierci i wygnaniu setek tysięcy jego mieszkańców. Nie jest ono jednak dziś najważniejsze. Ważne jest żeby pamiętać.
W tym roku pamięć wsparła Monika Borzym przepięknymi, jazzującymi interpretacjami wierszy poetki Anny Świrszczyńskiej -  koncertem i płytą - Jestem przestrzeń oraz wydana po latach książka niemieckiego historyka Hansa von Krannhalsa, Powstanie Warszawskie 1944, bazująca na niemieckich dokumentach i pokazująca Powstanie z niemieckiej perspektywy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz