poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Tonąca dziewczynka z zapałkami

zdjęcie Wydawca
Bura i szał - Aleksandra Zielińska. Ta opowieść o oswajaniu szaleństwa wpisuje się w, ostatnio na nowo odkrywany i eksploatowany, nurt w literaturze polskiej poszukujący korzeni swoich bohaterów na wsi. Tytułowa Bura to niegłupia ale leczona psychiatrycznie dziewczyna, która pewnego burzowego wieczora po dłuższej nieobecności powraca do rodzinnej wsi. Jej przybycie do domu siostry nie jest ani spodziewane ani też oczekiwane i niesie ze sobą tak tajemnice jak i kłopoty. Aleksandra Zielińska umiejętnie i we właściwym tempie odkrywa karty tej emocjonującej historii. Losy Burej i jej rodziny poznajemy niejako od końca. Poznajemy te losy w jej relacji co w świetle stanu jej zdrowia psychicznego wcale nie pomaga nam w uznaniu tej narracji za wiarygodną. Jesteśmy jednak zmuszeni jej zawierzyć i ze strzępów myśli, wspomnień, relacji z innymi bohaterami, rekonstruujemy razem z nią jej świat. Im głębiej w niego wchodzimy tym dramatyczniej wszystko zaczyna wyglądać. Zielińska ma dar opowiadania, operuje szybkim i plastycznym językiem a niedługie rozdziały pchają całą historię szybko do przodu (czyli do tyłu) do filmowego wręcz finału. Co prawda Bura jak na swoje wycofanie jest nad wyraz otrzaskana w popkulturalnych cytatach ale nadaje to jedynie całości takiego młodzieżowego sznytu (nie śmiem przypuszczać, że autorka się po prostu przechwala). Niewątpliwie twórczość Aleksandry Zielińskiej pozostanie u mnie wśród obserwowanych.
W tytule posta nawiązuję do podobnej strukturalnie powieści - Tonącej dziewczyny, Caitlin R. Kiernan, która swego czasu mnie zachwyciła*.

*„Snujemy niezbędne fikcje i czasami one nas ratują”. Podobnie utkana z popkulturowych nawiązań egzorcyzmuje demony głównej bohaterki.  Egzorcyzmy te mają formę pamiętnika schizofreniczki, która usiłuje bardziej już nie zwariować. Zgodnie z wolą pisarki narracja nie ulega Tyrani Fabuły  i rozwija się we własnym tempie w miarę jak jej główna bohaterka odnajduje potrzebną odwagę. Pełno tu kobiet a rzadko pojawiający się mężczyźni to jedynie nawóz użyźniający pomysły Kiernan. Kolejna, zresztą dobra, powieść napisana przez kobietę, która zmusza mnie do zanurzenia się w ich intymny świat (refleksja z forum DOF)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz