środa, 1 lutego 2017

Siłaczka

fotografia - Wikipedia
Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej - Maria Sadowska*. Momentami zaskakująca biografia Michaliny Wisłockiej, lekarki, autorki najbardziej popularnego poradnika o miłości i kochaniu, któremu tytuł dał poemat Owidiusza. Książka pokazująca seksualność, uwalniająca kobiecość, nie była artykułem pierwszej potrzeby i jej wydanie w latach 70-tych ubiegłego wieku nie było takie łatwe. Nawet dzisiaj nakręcenie filmu o powstaniu książki wydaje się krokiem nie tak znowu oczywistym. Pomimo pozorów hipisowskiego luzu   i dobrobytu dekady Gierka pojawienie się Sztuki kochania na rynku było splotem różnych przypadków i nieprzypadkowych starań. Pozwala to twórcom filmu na barwne odmalowanie tamtych lat a duża dawka ciepłego humoru i dystansu osładza ich siermiężność. Oczywiście niebagatelne znaczenie ma zobrazowanie tytułowej sztuki kochania i faktycznie takiej ilości scen erotycznych dawno w kinie nie  widziałem. Grey przy nich to pan Szaruś. Pomimo zapewnień samej autorki,   że "ślepy nie może opisać kolorów", o wiedzy płynącej            z doświadczenia, jej porady pomagały raczej innym niż jej samej a jej życie miłosne, uczuciowe nie było proste i jak się wydaje do końca szczęśliwe. 
Myślę, że kino polskie znalazło idealny przepis na film autentycznie popularny i staje się dobrą alternatywą dla podobnego kina z zagranicy. Sala kinowa była w każdym razie pełna o czym dodatkowo zaświadcza box office. Tym przepisem na sukces jest odkrycie popularności biografii. Oczywiście koniecznym jego składnikiem oprócz znanej postaci muszą być znani i lubiani aktorzy. Oglądając polskie filmy może się wydawać, że ich ławka staje się coraz bardziej krótka ale myślę, że to jedynie powierzchowne wrażenie. Duże brawa dla Magdaleny Boczarskiej grającej Wisłocką w kilku liniach czasowych, grającej do tego całym ciałem. Wyróżnia się jeszcze dobra rola Eryka Lubosa                           i "zabetonowanego dygnitarza" Wojciecha Mecwaldowskiego czy też, króciutka, cenzora w wykonaniu Artura Barcisia. Podoba mi się balans anegdotyczności tej opowieści pozwalający uwolnić i równoważyć humor i emocje z kontekstem historycznym. Plus dobra muzyka z Anią Rusowicz wykonującą cover Brekautów, na czele. Historia Michaliny Wisłockiej wpisuje się w sukces zapoczątkowany chyba tak naprawdę przez film Bogowie, Łukasza Palkowskiego; w filmie jest zresztą świetny crossover kiedy to Wisłocka mija się na schodach urzędu KC PZPR z palącym papierosa Religą-Kotem). Po drodze mieliśmy Ostatnią rodzinę a za chwilę obejrzymy Marię Skłodowską-Curie. Podobny sukces komercyjny odnosi również polska komedia, mniej lub bardziej romantyczna, w rodzaju Listów do M. czy ostatnią Po prostu przyjaźń. To już jednak jest inna historia ale wypada się z tego wszystkiego cieszyć.

* na podstawie książki Violetty Ozminkowski, Michalina Wisłocka. Sztuka kochania gorszycielki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz