czwartek, 9 sierpnia 2018

Smokowite opowieści

Zdjęcie własne
Piękna krew - Lucius Shepard. Ostatnia z opowieści ze świata Smoka Griaule'a. Autor zmarł, więcej nie napisze i ten skromny tom w połączeniu z tym wydanym u nas w 2012 r. zbiorem pięciu, wcześniej rozproszonych, opowieści będzie ostatnim. W "świecie oddzielonym od naszego tylko najcieńszym z możliwych marginesem możliwości" historie opowiedziane przez Sheparda rozgrywają się w cieniu potężnego i prawie martwego smoka Griaule'a. Tak potężnego, że stanowi wręcz pasmo górskie dla mieszkańców żyjących u jego boku. Mieszkańcy, którzy eksploatują jego ciało, żyją z niego, dla niego, na których ma wpływ, którzy próbują go zabić ostatecznie, bo przecież jeszcze dycha, chociaż tylko raz na tysiąc lat. Pomimo dużej dawki fantastyczności nietypowa to fantasy pomimo figury Smoka. Swoją poetyką, niedopowiedzeniem i refleksyjnością bardziej przypomina Dickensa przefiltrowanego przez południowoamerykański realizm magiczny; zresztą ten obszar geograficzny wydaje się autorowi bardzo bliski gdyż i jego wybitny Zielony kocur diabła jest tam osadzony. Piękna krew staje się zwieńczeniem historii ostatniego smoka na Ziemi. To historia pewnego, na swój sposób przypadkowego bohatera, który odkrywa pożytki ze smoczej krwi i budzi w sobie talent do prowadzenia interesu. Biznes, który rozkręca staje się społecznie ważny ale generowanymi problemami bardziej przypomina karierę Waltera White'a w Breaking Bad niż klasyczne opowieści o tych mitycznych zwierzętach. Tak, smocza krew staje się zaczynem supernarkotyku, dzięki któremu zażywający jest przekonany, że żyje lepiej niż w rzeczywistości (niby nic nowego). Substancja pozyskana z krwi tzw. wil (od więcej i lepiej) nie degraduje fizycznie człowieka i wydają się nim być zainteresowane i władze państwowe, i kościelne. Te pierwsze czerpaniem zysku z jego opodatkowania, drugie, chciałyby go przejąć lub zniszczyć widząc w nim konkurenta dla swoich usług.  W takim kontekście obserwujemy wzloty i upadki głównego bohatera coraz bardziej przekonanego, że pozostaje pod wpływem smoka. To oryginalna historia, w przekazie, można by rzec silnie humanistyczna i proekologiczna, chociaż opisuje gatunek, którego człowiek nie widział przez co przypomina baśń z morałem, pozwala nam wierzyć, że Griaule jednak istniał. Inaczej trzeba by było go przecież wymyślić.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz