|
Zdjęcie wydawca |
Opowiadania bizarne -
Olga Tokarczuk. Moja słabość do opowiadań została tym razem wystawiona na ciężką próbę. Frapujący tytuł zapowiadał coś literacko rozpiętego między niesamowitością a dziwnością w opisywaniu świata. W części nawet swoją obietnicę ten zbiór spełnił. Dziesięć zamieszczonych tu opowiadań prezentuje jednak nierówny poziom i nie wynika to z natury tej formy literackiej ale raczej, to jedynie moje podejrzenia i niech pozostanie insynuacją, pozbierania z zakamarków pisarskiej szuflady różnych fragmentów, które wydają się połatane naprędce i pośpiesznie wydane. Choćby -
Kalendarz ludzkich świąt, rasowa fantastyka przywodząca na myśl Księgę Nowego Słońca,
Gene Wolfe'a, wydaje się kończyć w sposób, który sprawia, że sprawdziłem czy czasami nie kupiłem demo książki.
Zielone dzieci zaś jak jakaś poboczna opowiastka z Ksiąg Jakubowych.
Serce, które wyraża pewną transplantacyjną tęsknotę, jakieś takie narracyjnie poszarpane czy
Transfugium, które powstało chyba tylko z zauroczenia wilczą watahą. Ale są i kompletne, bardzo filmowa
Góra Wszystkich Świętych z mocnym akcentem sf , poruszające
Szwy, które łączą nie tylko rozłażąca się rzeczywistość (błyszczący fragmentem o spieszącej się klepsydrze), otwierające zbiór
Pasażer, najkrótsze z opowiadań ładnie puentuje lęki dnia codziennego. Taka miniaturka w stylu
Kinga. Mamy również lekko groteskowe
Przetwory, o synu "przeżuwającym" żałobę po matce czy równie surrealistyczną co możliwą
Prawdziwą historię, która wydarzyć się może każdemu. I chyba najlepsze w zbiorze -
Wizyta, z którą można było się zapoznać wcześniej w magazynie Książki, napisane z wielkim dystansem do oczekiwanej przyszłości. I chyba najbardziej optymistyczne, pogodne, bo większość z tych opowiadań jest bardzo smutna i w niewesoły sposób opowiada o sprawach ostatecznych. O kończącym się życiu, bez huku a nawet i skowytu, o odchodzeniu, stracie i społecznej dezintegracji. Przeważa dystopijny klimat i oprócz przywołanych literackich skojarzeń przypominają odrobinę twórczość
J. G. Ballarda. Opowiadania te chociaż próbują zmierzyć się z naszą przyszłością mają w sobie coś staromodnego. Być może wynika to z dużego ładunku nostalgii, za tym czego ta przyszłość nas pozbawi a co być może dzieje się tu i teraz. Niestworzone historie stworzone na nasze podobieństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz