piątek, 18 maja 2018

Blask i nędza klasy średniej

Zdjęcie wydawca
Nowy dowód - Jeffrey Eugenides. "Na tej ziemi miał zostać przeprowadzony przez cywilizowanego człowieka wielki eksperyment polegający na próbie zbudowania społeczeństwa na nowych podstawach i to tam po raz pierwszy dotąd nieznane  lub uważane za nierealne teorie miały posłużyć do stworzenia spektaklu, na jaki świat nie był przygotowany przez swoją historię". Ten cytat z XIX wiecznego dzieła O demokracji w Ameryce francuskiego socjologa, wicehrabiego de Tocqueville przyświeca nie tylko opowiadaniu Wielki eksperyment. Jego bohater, redaktor wydawnictwa publikującego literaturę libertyńską, jest pewny, że należy mu się od życia więcej niż dostaje. By zbalansować to przekonanie dopuści się nagięcia rzeczywistości do swoich oczekiwań ryzykując wszystko co osiągnął. Nędza klasy średniej, określenie użyte przez pisarza w jednym z opowiadań, która w przypadkach opisywanych przez Eugenidesa ubożała w zaskakujący i inflacyjny sposób. Nie chodzi wyłącznie o naturę finansową tego ubożenia a kompleksową dewaluację i zagubienie tego fundamentu społecznego. Ale to najczęściej kryzys osobisty mężczyzny w smudze cienia i jego słabość opisywana jak lot ćmy ku światłu świecy - zawiniony mniej lub bardziej rozpad więzi rodzinnych skutkujących zdradą jak w tytułowym Nowym dowodzie czy Znajdź winowajcę. To próba ocalenia czegoś na kształt dawnego marzenia jak w Muzyce dawnej, gdzie mężczyzna próbuje wbrew wszystkiemu zatrzymać rzecz, która kojarzy mu się z lepszymi czasami czy wydłużona, pomimo wyczerpania, aktywność rodziców, głównie ojca, bohatera Apartamentów. To tęsknota za witalnością jak w Kapryśnych ogrodach. Ten lot ćmy świetnie opisuje Poczta lotnicza, gdzie mężczyzna, dużo młodszy od pozostałych bohaterów opowiadań, przeżywa swoją wersję pobytu Odysa u Lotofagów. Autor Middlesex, w tych opowiadaniach, pochodzących przecież z różnych lat jego twórczości, nie uciekł od tematów związanych z tożsamością płciową, za zrozumienie niuansów której dostał przecież Pulitzera. W bezpośrednim Proroczym sromie moglibyśmy odnaleźć antropologiczne poszukiwania Bronisława Malinowskiego seksu u dzikich, chociaż tematyka może się bardziej kojarzyć z powieścią Ludzie na drzewach, debiutu Yanagihara Hanya ( tego od Małego życia). Marudy to historia przyjaźni dwóch starzejących się kobiet połączonych miłością do książki, która wpłynęła na ich życie i wyznawane wartości. Pipeta do pieczeni to w sumie przewrotna opowieść o kobiecie niedoceniającej mężczyzny, który chce ocalić siebie. Wiem, to dosyć nieudolna próba spięcia tych opowiadań pisanych w latach 1988-2017 jakąś jednoznacznie kojarzącą się klamrą. Nie da się. Eugenides ciepło i z wyrozumiałością opowiada po prostu o życiu. O jego nędzy ale i blasku.

1 komentarz: