niedziela, 11 marca 2018

Trylogiodyci

zdjęcie własne
SIENKIEWICZ SUPERSTAR (czyli zupełnie spóźniona anegdota biograficzna na chwalebną okazję stulecia odzyskania niepodległości) - spektakl Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu, w reż. Anety Groszyńskiej. Z dorobkiem Henryka Sienkiewicza jest trochę jak z nauczaniem Jana Pawła II. Wszyscy się na nie powołują ale mało kto czyta. Dwaj wielcy Polacy, Polsce potrzebni jak tlen. Zawsze byłem zaimpregnowany na Sienkiewicza i Trylogię znam jedynie z ekranizacji. Quo Vadis nawet nie z filmu. Podobali mi się Krzyżacy i idealnie w swój czas trafiło do mnie W pustyni i w puszczy, zaspakajając moją dziecięcą potrzebę przygody. Pozostały jeszcze szkolno-lekturowe nowele z Jankiem Muzykantem i Latarnikiem na czele, za które również nie pokochałem Pana Sienkiewicza, chociaż niezmiernie żal mi było tytułowych ich bohaterów. Jechałem więc z myślą, że wałbrzyski spektakl obnaży całą prawdę o Wielkim Pisarzu i zdekonspiruje go jako, co najmniej, Wielkiego Mitomana. Tak po ludzku, że dostanie kulturalne bęcki. Okazała się, że nie a prawda, chociaż skomplikowana, jak zwykle leży tam gdzie leży. Mój sceptycyzm został spacyfikowany tym rewelacyjnym przedstawieniem, nabrałem zrozumienia dla mitotwórstwa Trylogii, jej krzepiącej zniewolonych Polaków roli i tego jak zakrzepła po dzisiejsze czasy. Ale, i chcę w to wierzyć, całkowicie i bałwochwalczo oddany miłośnik pisarza wyjdzie bardziej krytyczny i podejrzliwy wobec tej ukochanej twórczości. A patriota się zaduma i przy rasowej anegdocie o wielkiej białej polskiej się zaśmieje.
Ta sceniczna  "biografia człowieka, który podarował Polakom historię i historia problemu, jaki z tego wyniknął" próbuje odpowiedzieć na pytanie "czy jest możliwa historia poza Sienkiewiczem? Historia, z której nadal bylibyśmy dumni?" Odpowiedzi próbują udzielić Pan Prezydent z Pierwszą Damą (Kosela i Sierakowska) prowadzący z Pałacu  Narodowe Czytania Sienkiewicza (oczywiście wyjątków z Trylogii, bo szum husarskich skrzydeł nas najbardziej uspokaja). Pomagają im duchy, samego Noblisty (Perkowski) i jego żony Marii (Łaganowska) oraz ówczesnego adwersarza, Legendy Młodej Polski, Stanisława Brzozowskiego (Kosowski). Mamy również Jerzego Hoffmana, który jakby wbrew swoim marzeniom zakonserwował na taśmie filmowej to co najbardziej widowiskowe i charakterystyczne u pisarza. Jak wyrzut sumienia i gorzki leitmotiv po scenie snuje się Janko Muzykant (Celler-Jezierska) zamiennie grający ukraińską sprzątaczkę/Bohuna. Dzięki scenicznej magii tych zwielokrotnionych postaci jest oczywiście więcej - Sienkiewicz gra Hoffmanem niczym swoim alter ego, pojawi się przecież naturalista Emil Zola/minister/ksiądz/tułacz (Mokrzycki). Brzozowski to także potrójny Olbrychski, wzbudzający aplauz widowni kwestiami z filmowej Trylogii (co potwierdza naszą miłość do tego co znamy).
Czy zadane pytania doczekały się odpowiedzi? Anecie Goroszyńskiej, zasługa to oczywista tekstu Jana Czaplińskiego, udała się ta sztuka doskonale. Poruszamy się przez wyobrażone Rzeczypospolite począwszy od tej z Trylogii, przez ziemie Zaborów, powstania i wojnę po współczesne marsze niepodległościowe. Uchwyciła patriotyzm in statu nascendi nie tylko ten kojarzący się dzisiaj z patriotyczną koszulką i z racą w ręku. To także głos o roli literatury i sztuce jej odbioru. I kobietach w tych światach. Wszechstronnie demitologizując postać Henryka Sienkiewicza udało się jednocześnie nie zrzucić go z cokołu. Chyba nawet się nie zachwiał.
Jestem pewny, że uśmiechał się do nas stamtąd gdzie jest albo musi być.

Brawa dla całego zespołu aktorskiego: Sary Celler-Jezierskiej, Ireny Sierakowskiej, Joanny Łaganowskiej, Michała Kosela, Rafała Kosowskiego, Piotra Mokrzyckiego, Filipa Perkowskiego. I osób odpowiedzialnych za spektakl - Anety Goroszyńskiej, Jana Czaplińskiego oraz Tomasza Walesiaka - scenografia, kostiumy, światło, Jerzego Rogiewicza - muzyka, Mikołaja Karczewskiego - ruch sceniczny. Także dla przemiłej obsługi Teatru.

PS Wałbrzych w swojej śródmiejskiej, zrewitalizowanej części, pusty i smutny. Nie tłumaczy tego późnozimowa aura, bo sobota była ciepła. Pusty bo chyba wszystkich mieszkańców spotkaliśmy w CH Victoria. W końcu dzisiaj wolna od handlu niedziela. Smutny bo oprócz Urzędów reszta jest na sprzedaż lub do wynajęcia. Ale Teatr doskonały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz