poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Refleksy #16

Azyl - Niki Caro. Temat samograj, dzisiaj szczególnie pożądany. Polska rodzina ratuje w czasie wojny Żydów ukrywając ich w prowadzonym przez siebie warszawskim zoo. Autentyczna historia, którą nakręcili Czesi i to u siebie. Zadziwiająca indolencja naszej kinematografii. To nie my chcieliśmy wynajmować Gibsona i Eastwooda do reżyserowania patriotycznej narracji?
Nie jestem twoim murzynem - Raoul Peck. Malcolm X, Martin Luther King, Medgar Evers - działacze polityczni, obrońcy praw obywatelskich walczący o równouprawnienie i zniesienia segregacji. Wszyscy zabici w zamachach za swoje przekonania. James Baldwin, pisarz, którego ambicją było na ich przykładzie pokazać stracone szanse Ameryki na zasypanie rasistowskich podziałów, nie zdążył dokończyć swojego dzieła. Raoul Peck w swoim dokumencie próbuje tego z dobrym skutkiem i wcale nie optymistycznymi wnioskami. 
Wyznania mordercy - Yû Irie. Zaskakujący japoński thriller. To znaczy jak już poznamy punkt wyjścia - sprawca przedawnionych zbrodni, pięciu zabójstw, ujawnia się, wydaje książkę o ich popełnieniu i zostaje celebrytą, grając tym na nosie ofiarom, ich bliskim i policji - wiemy, że zostaniemy na pewno zaskoczeni. Niespodzianką jest to, że kilka razy.
Anihilacja - Alex Garland. Fabuła oparta o powieść Jeffa VanderMeera (trylogia Southern Reach, wydana u nas jako Unicestwienie*Ujarzmienie*Ukojenie), której nie czytałem więc nie mogę konfrontować. Porównując "objętościowo" wychodzi, że film jest dużym kompromisem wobec powieści. Produkcja netflixa, przeznaczona pierwotnie do kin, porządna ale operująca elementami znanymi literackiej i filmowej sf. Co do samego zakończenia, reżyser jednak nie miał racji.
Volta - Juliusz Machulski. Korony króla czyli historia spóźnionej zemsty z anegdotą historyczną w tle. Vinci pozostaje chyba ostatnią sensowną produkcją faceta, który kiedyś dyktował kanon polskiej komedii filmowej. Może dlatego Volta próbuje go naśladować. Volta podobnie jak Ile waży koń trojański, Kołysanka, AbaSSada  to co prawda typowa machulszczyzna ale z dowcipem na poziomie farsy, której widz powinien się bronić pamięcią złotej rybki. 
Niepamięć - Atom Egoyan - Zemsta z alzheimerem na karku czyli jak będąc u schyłku życia dopaść nazistę, strażnika z Auschwitz. Lekko hallmarkowa stylistyka przypomina nigdy nie napisany przez Danielle Steel thriller. Fabularnie i aktorsko gdzieś między Maratończykiem a Chłopcami z Brazylii. No i nikt nie mówi o "polskich obozach śmierci" a Hank Schrader umiera po raz drugi.
Paradoks Cloverfield - Julius Onah. Ciąg dalszy projektu J.J.Abramsa, który miał swój zaskakujący początek w 2008 roku (Cloverfield, u nas jako Projekt:Monster) i był kontynuowany w interesującym Cloverfield Lane 10 (2016). Internacjonalna stacja orbitalna prowadzi eksperyment mający uwolnić targaną konfliktami Ziemię od problemów z energią. Dochodzi jednak do tytułowego paradoksu, od którego to nie tylko film się sypie.
Salut-7 - Klim Shipenko. Misja ratująca radziecką myśl naukową, tytułową stację orbitalną w 1985 roku. Spłycając należałoby powiedzieć, że to Grawitacja po rosyjsku. Ale nie tylko tym jest. Oparte na faktach, które jednak tak dramatyczne nie były. Dobre efekty, prosta ale dynamiczna fabuła zachowująca wszystkie elementy takiego widowiska i lekka autoironia. 
Trzy spotkania z kinem rumuńskim, każde opowiada o rozumieniu uczciwości wobec siebie i innych. Uczciwości prywatnej i publicznej. Na użytek swój i innych. Też o  korupcji w życiu, rozumianej często jako sieci wzajemnych zależnośći, pozornie powierzchownych i nieszkodliwych ale cżesto głęboko naruszjących tkankę naszej przyzwoitości i podkopującej fundamenty zaufania społecznego. Tak jak w Piętro niżej - Radu Munteana gdzie gwałtowna śmierć młodej kobiety staje się wyzwaniem dla jej sąsiadów. Jak w Egzaminie - Cristiana Mungiu, w którym człowiek generalnie porządny, to jest i uczciwy i przyzwoity, zrobi wszystko dla zapewnienia sukcesu swojej córki. I jak w chyba najlepszej Sieranevadzie - Cristi Puiu, gdzie zorganizowana w M-4 stypa ujawnia różne, wieksze lub mniejsze, problemy rodzinne i wzajemne animozje. W każdym z tych filmów dwa wątki stają się ich podstawą i punktem wyjścia - charakterystyczna dla społeczeństw transformacyjnych Europy środkowej i wschodniej słabość Państwa, które z wszystkimi tego konsekwencjami, zastępuje, wywodzący się często z poprzedniego systemu, zaradny obywatel  oraz ciepły obraz młodego pokolenia, które, czy nam się to podoba czy nie, będzie kroczyć własną drogą.
Ptaki śpiewają w Kigali - Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze. Niedoceniony przez publiczność chyba najważniejszy polski film ostatnich lat. Zaryzykowałbym, że nawet w wymiarze europejskim. Historia rwandyjskiej dziewczyny uratowanej z rzezi Tutsi przez polską ornitolog badającą zwyczaje sępów afrykańskich wspólnie z jej ojcem. Opowieść jednocześnie prosta i skomplikowana. Przecież rzecz nie tylko o tym afrykańskim ludobójstwie, nie tylko o afrykańskich sąsiadach, nieprzepracowanych traumach i dramacie uchodźców o innym kolorze skóry. Opowiedziane to wszystko w sposób wyciszony, powściągliwy z pokorą często obcą polskiemu kinu.
Niemiłość - Andriej Zwiagincew to gwarancja kina na wysokim poziomie. Nie jest inaczej i tym razem. Historia rozwodzącego się małżeństwa, których jedyne dziecko, nastoletni syn, pod presją okoliczności z tym związanych ucieka z domu. Czy niemiłość to tylko prosty brak miłości czy znacznie coś gorszego. Nie wiem. Zwiagincew opowie nam o konsekwencjach tego stanu. Powoli, na zimno, brutalnie.
Terror - serial na podstawie powieści Dana Simmonsa. Bardzo dobrze trzyma klimat książki i nawet mroźny krajobraz jak z Doktora Żywago nie razi a nawet pasuje niczym stara rycina do współczesnego reprintu opowieści o tej tragicznej wyprawie końca epoki wielkich odkryć geograficznych.
Collateral - watahopodobny miniserial brytyjski gdzie w wielkomiejskim środowisku podobnie jak na polskim pograniczu splatają się interesy służb państwa z interesami jego obywateli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz