wtorek, 20 lutego 2018

Stand-up czarnego minstrela


zdjęcie wydawca
Sprzedawczyk - Paul Beatty. Świata opisywanego przez Beatty'ego nie widziałem i muszę mu wierzyć na słowo. Pomaga mi w tym doskonała robota tłumacza, Piotra Tarczyńskiego, który uwodząc mnie translatorską maestrią, wplótł w tekst szereg odnośników, przypisów pomagających ów tekst zrozumieć (dokładnie osiemdziesiąt). Ktoś napisał kiedyś o aktorze Denzelu Washingtonie, że gra w swoich filmach tak, że widz nie dostrzega jego pochodzenia rasowego. Podobnie jest z głównym bohaterem i narratorem Sprzedawczyka. To niebiedny Afrokalifornijczyk,  mieszkaniec Dickens, przedmieść Los Angeles, wzorowanym ponoć na Compton, najczarniejszym z miast USA, kolebce gangsta rapu (do obejrzenia i posłuchania w Straight Outta Compton - F. Gary Gray). Przypadkowa śmierć ojca z rąk policji, dzięki odszkodowaniu, pozwala mu na finansową niezależność. Niekonwencjonalnie wychowany i wykształcony przez swojego ojca, pewnego dnia spostrzega, że jego miejscowość znikła z mapy Kalifornii. Chcąc ratować status quo i godność miasta podejmuje nieoczekiwane i wydawałoby się anachroniczne działania mające przywrócić to miejsce do świadomości. Wspomagany przez swoich przyjaciół i znajomych restauruje segregację rasową i wskrzesza niewolnictwo co nieoczekiwanie wprowadza społeczny balans. Coś jak wstawanie z kolan, trochę à rebours; taki trochę podobny zabieg jaki zastosował w Uległości, Michel Houellebecq.
Wobec braku krajowego kontekstu, no, podziały u nas są ale raczej nie po linii rasowej, bohatera książki Beatty'ego jestem w stanie traktować jako bardzo inteligentnego i dowcipnego faceta, z gatunku tych do rany przyłóż lub kumpel do grobowej deski ale za cholerę nie widzę koloru jego skóry. To znaczy on to cały czas mi-nam przypomina, podkreśla ale zadziwiająco nie robi tego w kontrze do białych a raczej podśmiewając się ze swoich. Wszystko to zbudowane jest ze skeczy i dowcipów, czasami mocno czerstwych, czasami a la The Simspsons, celnie trafiających w rzeczywistość, wymieszanych z refleksją nad dzisiejszą kondycją człowieka, by nie ograniczać się tak do amerykańskiej perspektywy. Ale dlaczego Sprzedawczyk? A przeczytajcie sobie Państwo. Jupikajej! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz