sobota, 17 lutego 2018

Miejsce na reklamę

plakat filmowy
Trzy billboardy za Ebbing, Missouri - Martin McDonagh. Film rewelacyjnie zagrany przez doskonale dobranych aktorów - Frances McDormand, Woody Harrelson, Sam Rockwell (a przecież drugi plan też tętni życiem). Precyzyjna i kompletna opowieść o potrzebie odnalezienia spokoju. Wielka w tym zasługa scenariusza. Opowieść o zbrodni, w której zbrodnia nie jest najważniejsza chociaż pozostaje pierwszoplanowa. Matka zniecierpliwiona umierającym śledztwem w sprawie brutalnego zabójstwa swojej córki wynajmuje tytułowe billboardy by zamieszczonymi na nich hasłami zmotywować miejscową policję do wykrycia sprawcy tej zbrodni. Powoduje to szereg mniej lub bardziej przewidywalnych interakcji między osobami tego specyficznego dramatu. Specyficznego bo naznaczonego reżyserskim doświadczeniem. Martin McDonagh to twórca charakterystycznego jednak kina - ten Irlandczyk urodzony w Anglii, dramatopisarz jest przecież autorem chyba kultowego już In Bruges ( znanego nam jako Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj) czy trochę słabszych 7 psychopatów. Znając te filmy ma się pewność, że w kolejnym spotkamy wyrazistych bohaterów, dużo dobrych dialogów, akcję, dramatyzm i humor. Dużo czarnego humoru. Wszystkie te elementy odnajdziemy i w Trzech billboardach... Postać grana przez Frances McDormand, przypomina mi nieco Janinę Duszejko, bohaterkę Pokotu Agnieszki Holland. Podobna bezkompromisowość, niezgoda na opresyjność świata, jego hipokryzję, to ratowanie żuczków... Woody Harrelson gra swoje ale jego osobista historia, szefa posterunku jest jakby filmem w filmie. I nie milknie do jego końca. Obok nich wybija się jednak Sam Rockwell. Grana przez niego postać policjanta cały czas ewoluuje na ekranie prowadząc nas w różne stany emocjonalne - od wzburzenia po wzruszenie. I nigdy nie pozwalając sobie na jednoznaczność. Naprawdę zasłużone Złote Globy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz