|
Zdjęcie wydawca |
Niepełnia -
Anna Kańtoch. Oczekiwałem nowej powieści czując, że wydana w
powergraphowych Kontrapunktach może być równie intrygująca co jej
Czarne*. Nawet projekt okładki opozycyjnie biały, przełamany krwawymi plamami tę obietnicę podtrzymał. Nie zawiodłem się co wcale nie było takie oczywiste gdyż lektura
Łaski pozostawiła mnie nie do końca usatysfakcjonowanego**
Nie wiem czy
Niepełnia wywoła tyle dyskusji interpretacyjnych co świetne
Czarne, wiem, że powinna. To quasi kryminalna historia , czy jakby chciała autorka "
książka zaliczana do gatunku "coś dziwnego". Albo Kańtoch punk, jak kto woli", również wymyka się prostej interpretacji uprawiając narracyjną woltyżerkę. Pierwotnie mająca nosić tytuł
Opowieści o opowieściach to piętrowa historia kilku mniej lub bardziej powiązanych ze sobą osób w nieunikniony sposób zdążających do konkretnego miejsca. Miejsca, w którym wszystko się zaczyna i w którym wszystko się zacznie od nowa. Opowieści Kańtoch, pozornie splecione niczym warkocz, przypominają przy tym bardziej
wstęgę Mobiusa. Gra, która prowadzi autorka z czytelnikiem jest wciągająca i nie pozwala odłożyć książki zmuszając do jej przeczytania "na raz". Pomimo czujności w czasie lektury nie raz poczujemy się silnie zaskoczeni, narracją i wynikającą z niej czasoprzestrzenią czy oryginalnym potraktowaniem problematyki
genderu. Niepełnia umyka łatwemu streszczeniu, ale to właśnie jej tytuł dotyka najbardziej istoty płci, tego poszukiwania i prób odnalezienia siebie. To nieosiągalne
imago.
*
Czarne – jest przede wszystkim pięknie napisaną książką. Pisaną pięknym i lekkim językiem,
|
Zdjęcie wydawca |
konstrukcją, która popycha nas w lekturze nie tyle koniecznością dotarcia do puenty ale do zapoznania się z każdym następnym zdaniem, rozdziałem, jego rytmem i obrazem jaki niesie. Oprócz tego, to niebanalna historia, początkowo odbierana jako opowieść o duchach, przeistacza się w coś mniej oczywistego a bardziej niesamowitego. Autentyczne napięcie jakim nas obdarza wywołuje wspomnienie lęków, których doświadczyliśmy, a które zapomniane, drzemią po za świadomością. Przypomina emocje dzieciństwa, które się kończy. To także obraz kraju, ludzi mielonych przez czas i Historię. To obraz przemiany, nie dokonanej ale dokonywanej i próba odkłamania rzeczywistości. Osobiście to moje pocztówkowo-fotograficzne wyobrażenie o międzywojniu, to moja recepcja prozy Iwaszkiewicza i Miłosza Poematu o czasie zastygłym. To sanatoria Schultza i Tomasza Manna i groza Inwazji porywaczy ciał i tajemnica Piknika pod wiszącą skałą. To Czarne.
**
Łaska. Kryminał to gatunek silnie egalitarny. Wszyscy czytamy kryminalne historie, tak te z życia
|
Zdjęcie wydawca |
jak i całkiem wymyslone, z wypiekami na twarzy, nawet gdy do tego nie chcemy się przyznać. Wielu pisarzy kryminał ma w swoim CV, czasami nawet jakiś tytuł przechodzi do historii literatury lub przynajmniej trafia na listy bestsellerów. Jednak większość to historie mające jedynie zaspokoić naszą ciekawość i doprowadzić nas na smyczy autora do rozwiązania kryminalnej zagadki. Łaska jest właśnie takim przypadkiem. Trup się ściele gęsto, PRL wydaje się egzotycznie odległy, Milicja Obywatelska radzi sobie jak może a jej funkcjonariusze to skrzyżowanie kapitana Żbika z porucznikiem Zubkiem. Są kobiety i mężczyźni ale jakby osobno. I dzieci, dużo dzieci. A całość mogłaby nosić tytuł Tajemnica Zielonego Domku. Nie tyle jako odniesienie do intrygi a raczej z uwagi na taki młodzieżowy styl całości. Tak, Łasce raczej bliżej do wcześnieszych Tajemnic Diabelskiego Kręgu czy Tajemnic Nawiedzonego Lasu niż do świetnego i naprawdę tajemniczego Czarnego. Szkoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz