niedziela, 14 października 2018

Zabawi nas nie zbawi

Plakat filmowy
Kler - Wojciech Smarzowski. Świetny od strony aktorskiej i realizacyjnej z rewelacyjną i skuteczną reklamą nie jest i nie będzie jednak jego najlepszą fabułą. Film będzie miał podobny wpływ na Kościół Katolicki w Polsce jak Ojciec Chrzestny na zorganizowaną przestępczość w USA. Czyli żaden a podejrzewam, że może wzmocnić emocje, które kojarzą się bardziej z tymi, którymi obdarzamy filmową mafię czyli mieszaniną lęku, szacunku i podziwu dla organizacyjnej skuteczności. Wzorem Ojca Chrzestnego hierarchowie i szeregowi Kościoła mogą ujrzeć w tym pewien wzór postępowania godny naśladowania. Anegdota głosi, że po premierze Ojca Chrzestnego prawdziwe struktury mafijnych rodzin zaczęły upodabniać się do filmowych bohaterów, przejmując ich styl bycia i życia. Ale przez to zbrodnia wcale nie było przyjemniejsza czy bardziej kulturalna. Stała się jedynie atrakcyjniejsza. Oczywiście Smarzowski nie wyidealizował tak świata kleru byśmy stali się automatycznie tego świata fanami ale, chyba niechcący, prawie mu się to udało. Wchodząc w polemikę z tezą, że Kościół jest święty ale tworzący go ludzie są grzesznikami, złapał wszelkie medialne doniesienia i pokazał nam księży złapanych in flagranti nie tylko na grzechu ale i na zbrodni. Pedofilia, związki z władzą świecką, problem z celibatem, niekontrolowane finanse. Suma wszystkich grzechów dawno przekraczająca siedem. Władza, seks i pieniądze, mniej więcej w takiej kolejności, to nowe ale i fałszywe cnoty próbujące wyprzeć wiarę, nadzieję i miłość. Smarzowski pamięta o starych cnotach. Jak prawdziwy stwórca, kreator,  chce ten świat unicestwić a jednocześnie go ratuje. Po chrześcijańsku pokażę nam jak człowiek upada i dlaczego ale też że z tego upadku może się podnieść a przynajmniej tego spróbować. Dlatego całość wybrzmiewa zachowawczo, wygrana zostaje niepotrzebnie do końca i momentami jest nadal podszyta naszym kołtuństwem. Nawet ostateczna ofiara nas nie zbawi, szybko o niej zapomnimy wracając do swoich spraw. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz