sobota, 2 czerwca 2018

Refleksy #18

Czarna Pantera - Ryan Coogler. Aktorska wersja Króla Lwa. O tyle prawdziwsza, że białego raczej lwa zastąpiła czarna pantera. Spójna opowieść o Wakandzie, afrykańskiej utopii i jej dobrym, sprawiedliwym władcy jest cholernie naiwna ale nie do końca czarno-biała. Przywraca na chwilę pozór społecznej równowagi w świecie bohaterów Marvela, tu konkretnie ucieleśnia ją tytułowy aspirant Avengersów.
Mroczna wieża - Nikolaj Arcel. Ekranizacja związana z kultową ponoć serią Stephena Kinga. Jak dla mnie mocno infantylna i chaotyczna a kilka artefaktów z twórczości Króla to za mało by przykuć do ekranu. Już chyba lepiej obejrzeć polską produkcję Za niebieskimi drzwiami - Mariusza Paleja, której fabuła, posługując się portalem przenoszącym dzieciaki do innego wymiaru, przynajmniej niczego nie udaje i się nie puszy.
Człowiek z magicznym pudełkiem - Bodo Kox. Radio ga da. To co możemy wziąć za paździerz wynikający z niewystarczających środków finansowych lepiej potraktować jako celowy zabieg stylistyczny rozpięty pomiędzy manierą filmów Piotra Szulkina a Terry'ego Gilliama. Intrygujące, nie tylko dlatego, że rzadkie, polskie kino sf. Z akcją dziejącą się tak blisko i jednocześnie tak daleko. Zaskakujący sen o Warszawie 2030 roku.
Dzikie róże - Anna Jadowska. Ta historia byłaby skomplikowana nawet w wielkomiejskiej rzeczywistości a co dopiero na wsi jak chce reżyserka (niechby to było chociaż podmiejskie osiedle). Mąż w długotrwałej nieobecności, pracuje za granicą, jego żona, z dwójką dzieci i niedokończoną budową domu, wikła się w romans z młodszym od niej mężczyzną, jeszcze chłopcem. Ma swoją dramaturgię, zjawiskowe zdjęcia i bardo dobrą w swojej roli Martę Nieradkiewicz. Ale los granej przez nią Ewy w prawdziwym życiu byłby chyba cięższy. To kolejny polski film (Cicha noc, Twarz) grający współczesność wsią i problemem emigracji zarobkowej rodaków.
Pewnego razu w listopadzie - Andrzej Jakimowski. Chciałem miasto, no to mam, od razu "stolyce". Tyle, że filmem rządzi chaos i to taki całkowicie niezamierzony. Obraz fabularnie mętny, chociaż chce opowiedzieć o patriotyzmie, o miłości, o młodości, o wolności, to nie wie na co się zdecydować. Pozostaje opowieść o kobiecie wyrzuconej przez komornika na bruk (Agata Kulesza), jej synu i ich psie Kolesiu, rozdzielonych Marszem Niepodległości. Oczywiście, że pies wypadł najlepiej.
Maudie - Aisling Walsh. Biograficzna opowieść o kanadyjskiej Nikifor. Świetna w roli tytułowej malarki, Maud Lewis, Sally Hawkins, której partneruje zbyt przystojny do tej roli Ethan Hawke. Wzruszycie się.
Deadpool 2 - David Leitch. Jeszcze lepszy od jedynki bo pozbawiony spiny debiutu. Przezabawna do tego niegłupia interakcja z kinem superbohaterskim. Drwiąc z niego i jednocześnie się w nim kochać to wybuchowa mieszanka. No i zaczyna się wybuchem a później akcja tylko przyspiesza. Bo jak mówi pismo, więcej znaczy lepiej (czasami). No i daje podpowiedź co do finału Wojny bez granic. Nie czekajcie na scenę po napisach. Jej po prostu nie ma. Jest między napisami. 
Nić widmo - Paul Thomas Anderson. Artystyczna alternatywa dla wszystkich twarzy jakiegokolwiek Greya. Wysublimowana miłosna układanka rozegrana między krawcem-kreatorem (Daniel Day Lewis) i dwoma kobietami (nie licząc ducha matki) - dużo od niego młodszą modelką Almą i Cyril, zarządczynią jego domu mody. Wszystko zszyte tytułową nicią. Żadna fastryga, porządny ścieg łączący wszystko w ładną całość. Eleganckie, powściągliwe i bardzo w duchu europejskie kino.
Na pokuszenie - Sofia Coppola. Albo jestem starszy albo wersja z 1971 z Clintem Eastwoodem - Oszukany w reż. Dona Siegela, miała więcej napięcia erotycznego i dramatyzmu. Przykładając miarę do odpowiednich im czasów, wtedy główny bohater był oszukany, teraz trochę widzowie.
Sully - Clint Eastwood. Fabularna rekonstrukcja szczęśliwego wodowania samolotu pasażerskiego na rzece Hudson w Nowym Jorku w 2009 roku. W roli bohaterskiego kapitana Airbusa - Tom Hanks. Wrażenie w tej historii, pełnej pull up i terrain ahead, robi dochodzenie czy pilot, mimo ocalenia wszystkich na pokładzie, podjął właściwą decyzję. Na przykład moglibyśmy, podobnie szczęśliwy finał, sprezentować sobie własną filmową wersję  sławnego lądowania kapitana Wrony. Specjaliści od efektów już w Ostatniej rodzinie pokazali, że mogłoby to nie odbiegać od zachodnich produkcji. No, ale jak to, nikt nie zginął? 
Cargo - Ben Howling i Yolanda Ramke. Martin Freeman wędruje po australijskim interiorze szukając ocalenia dla swojej malutkiej córki w świecie zdegenerowanym zarazą zombie. Taki ekologiczno-etyczny ukłon wobec rdzennych mieszkańców tego kontynentu, niestety jako film, będący przecież rozwinięciem niezłej krótkometrażówki, do szybkiego zapomnienia.
451° Fahrenheita - Ramin Bahrani. Kluczowe w tej telewizyjnej adaptacji słynnej dystopii Raya Bradbry'ego, określenie padające na początku filmu, że jest na jej "motywach", powinno determinować naszą jego ocenę. Lepiej przeczytać klasyka albo posłuchać słuchowiska przygotowanego przez audiotekę.
Han Solo - Ron Howard. Jak na western przystało akcję nakręca napad na pociąg i karciane oszustwa. W sumie film mógłby nosić tytuł Chewie bo to Chewiebacca jest jego świecącą gwiazdą. Alden Ehrenreich nie przekonał mnie jednak jako młodsze wcielenie Harrisona Forda. Nie bardziej wyróżnia się kreacja "tylko nie moim płaszczem" Lando (młody Glover), który wykorzystuje po prostu swoje pięć minut. Film ratuje jeszcze L3, nadająca pełne znaczenie słowu "robotnicza". Nawet producent nie wierzył w ten film wybierając datę jego premiery.
Anon - Andrew Niccol. Czy w świecie wszechobecnego internetu (w filmie swojsko zwanym Etherem) i scalonych z nim ludzi możliwa jest jakakolwiek prywatność nie mówiąc już o zbrodni doskonałej. Clive Owen jako detektyw a Amanda Seyfried w roli ściganej bez sieciowej tożsamości. Sterylne, na granicy jutra chociaż bez koniecznego dla takiej historii, nerwu.
Tomb Rider - Roar Uthaug. Jako Lara Croft - Alicia Vikander. I to by było tyle dobrych wiadomości. Jeżeli komuś podobała się ostatnio Mumia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz